Znów na wodzie

Na całym świecie jest to samo Hard stand, drabiny, brud. Każdy robi co innego, jeden spawa, drugi szlifuje fiberglass, trzeci usiłuje malować. Kibel nieczynny, chodzić daleko, daleko…. to w nocy wiaderko. Udało się poprawić trochę cześć podwodną, szlifierka i parę warstw epoxy + dwa razy antyfouling.

Teraz się doprowadzamy do porządku, woda, szczotka i mycie, i mycie. Serwis raczej dobry i ceny tez przyzwoite. A że to jest Ameryka Południowa to trochę wygląda inaczej jak się widziało w Świecie. Jeden jedzie travelliftem, a pięciu macha rękami i daje kompletnie różne znaki. Zabawa trwa jak się popatrzy z przymrużeniem oka.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Patagonia, Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz